Tak mnie natchnęliście,że napisałam dla Was znowu długi rozdział! :)
A co, jak szaleć to szaleć ;D
Zapraszam na rozdział ósmy :)
"Zawsze wierzyłem,że gdzieś na tym świecie czeka na mnie kobieta,
która z góry była mi przypisana. Nigdy jej nie szukałem. Zawsze sądziłem,
że miłość sama mnie odnajdzie. O zgrozo miałem racje...
Bill."
Wtulony w czyjeś drobne ciało powoli otworzył ciężkie powieki. Świat po drugiej stronie nieco wirował i się rozmazywał. Zamknął spowrotem oczy , wziął trzy głębsze wdechy i ponawiając próbę , tym razem nieco ostrożniej, uchylił powieki. Nieodrywając sie od drobnego ciała, które leżało obok, zilustrował spokojnie pokój. Przez chwilę zastanawiał się gdzie i z kim jest, jednak po ujrzeniu brązowych loków wszystkie fakty z wczorajszej nocy wróciły na swoje miejsce.
Niechcąc budzić Rose zabrał starannie swoją rękę , która obejmowała ją w pasie. Przeciągnął się wolno na łóżku i pozwolił wspomnienią z wczorajszego wieczoru wędrować w myślach.
"Gdy oderwał się od ust Rose i odnalazł ich rzeczy wsiedli do limuzyny i pojechali prosto do hotelu.
Czułości nie było dość. Rose podciągnęła sukienkę , która krępowała jej ruchy i usiadła okrakiem na
jego kolanach. Zachłannie całowała jego usta, spijała każdy pocałunek pozwalając by czyny nie były
poprzedzane planami. Dłonie Billa krążyły po jej plecach przytulając ją mocniej i mocniej. Zsunął
prawą dłoń na jej pośladki i delikatnie gładził je podczas gdy druga dłoń kontynuowała wędrówkę
na plecach Rose. Zatrzymany samochód oderwał ich od siebie ,Rose opadła obok blondyna, który rozbierał ją wzrokiem. Musnął przelotnie jej wilgotne usta i szybko znalazł się po drugiej stronie limuzyny . W oprawie śmiechów , rozmów i przelotnych pocałunków weszli do hallu hotelu Regent. Przepych i elegancja jaka panowała w hotelu zafascynowała brunetkę. Ściskając cały czas dłoń Billa szła tuż obok niego.
-Witam. - uśmiechnął się zalotnie do recepcjonistki, która na jego widok poczuła się lekko
zawstydzona.- Rezerwacja dwóch apartamentów vip na nazwisko Kaulitz i Wittenberg.
Brunetka z miną smutnego psa wspięła się na palce i myśląc,że szepta mu do ucha powiedziała
normalnym głosem:
-Ale jak to dwa? Mieliśmy razem.. - nie zdążyła dokończyć zdania , bo blondyn zaciskając usta
w szczelną linę uszczypnął ją w pośladek , dając do zrozumienia by nic nie mówiła.
Recepcjonistka z uśmiechem na ustach podała im karty do pokoju i odprowadziła wzrokiem
gdy odchodzili w stronę windy. Windy stanowczo maja to do siebie,że chce się w nich robić różne rzeczy. Jej drobne ciało powędrowało wprost na chłodną ściankę windy , czuła jak ciało Billa napiera na nią coraz bardziej i bardziej a jego usta wtapiają się w jej smukłą szyję. Wsunęła dłoń w jego blond włosy i pozwoliła oddać się przyjemności. Dźwięk otwieranych drzwi nie przywołał ich do porządku. Złączeni w pocałunkach doszli do drzwi pokoju hotelowego. Stała niecierpliwie za nim czując jak promile z kolorowych drników uderzają coraz mocniej do głowy. Poczuła jak obraz lekko się jej rozmywa przed oczami a nogi miękkną w kolanach. Chwyciła dłoń Billa, chcąc uchronić się przed niekontrolowanym upadkiem .Z uśmiechem, śladami Billa weszła do pokoju , który był urządzony w kolorach złotych i brązowych. Opadła wygodnie na skrawku łóżka i obserwowała Billa , który ściągnął z siebie marynarkę i ostrożnieodwiesił ją na wieszak. Obserwowała każdy jego ruch. Chciała podejść, przytulić go, pocałować.Czuła się dzisiejszego wieczoru bardzo szczęśliwa. Nie spodziewała się takiego toku wydarzeń.Westchnęła głośno gdy Bill podał jej kieliszek z szampanem.
-Coś nie tak? - kucnął na wysokości jej kolan i przejechał parę razy dłonią po jej udzie.
Pokręciła przecząco głową po czym nie zważając na pełny kieliszek wybiegła z pokoju w poszukiwaniu łazienki. Zatroskany Kaulitz podążył za nią lecz jedyne co usłyszał to dźwięk puszczanego pawia..."
Przekręciła się na drugi bok i bardzo dobrze znany jej zapach doszedł do jej nozdrzy
wyrywając ją ze snu.
-Kaulitz... - powiedziała ledwo słyszalnym tonem i podciągnęła kolana pod brodę . Poczuła,że mimo
wczorajszych dużych ilości promili czuje się zaskakująco dobrze.
Rozejrzała się po pokoju w celu ogarnięcia sytuacji w której sie znalazła. Leżała sama w łóżku
w którym zapewne wcześniej leżał młodszy Kaulitz. Niepewnie podniosła kołdrę do góry lecz odetchnęła
z ulgą gdy ujrzała na ciele swoją piżamę. Zakryła się kołdrom po sam czubek głowy i poczuła falę wstydu
po wczorajszych wydarzeniach. Przesunęła puszkiem palca po ustach , przypominała sobie jego każdy
pocałunek, sposób w jaki dotykał jej ust, jak jego język tańczył wraz z jej a dłonie dotykały jej rozgrzaną skórę.Na myśl o wspomnieniach wczoraj nocy uśmiechnęła się jednak szybko przypomniała sobie o ciepłym jeszcze miejscu w łóżku , które zajmował Bill.
Wychyliła głowę znad kołdry, jednak blondyna dalej nie było w pokoju. Wyszła szybko z łóżka,
odkręciła butelkę z wodą niegazowaną i zgasiła pragnienie, palące w gardle. W tym samym czasie woda zza sąsiednimi drzwiami ucichła a jej oczom ukazał sie nikt inny jak Bill Kaulitz osłonięty w pasie ręcznikiem. Przełknęła głośno ślinię gdy wolnym krokiem zbliżał się ku jej osoby.
-Cześć. - założył jej loka za ucho przy czym delikatnie puszkiem palca przejechał po policzku.-Jak się czujesz?
-Lepiej niż na to zasługuję.
-Nie powinnem zostawiać Cię z Natalie . - uśmiechnął sie do niej blado . Oboje byli trochę zszokowani i zestresowani.Nie wiedzieli jak powinni się zachować. Rzucić się sobie w ramiona? Pocałować na powitanie ? Stali na przeciwko siebie , bez słowa, patrząc sobie w oczy. Chciała sie go zapytać, wytłumaczyć ale co tu było do tłumaczenia? Pragnęła go jak cholera. Chciała przy nim być, trwać, wspierać i kochać. Chciała by co noc ściągał z niej ubrania , by całował najdrobniejszy kawałek jej skóry, by jego czekoladowe soczewki patrzyły tylko na nią. Chciała tego , nawet bardzo ale wiedziała,że tego mieć nie może.
-Wykąp się i zejdziemy na śniadanie, dobrze? - Bill wypowiadał każde słowo wolno i wyraźnie, wyraz twarzy Rose zdawał sie mówić,że przetwarza dość wolno wszystkie informacje.
Bez żadnego słowa ominęła jego , katem oka dostrzegła struszki wody kapiące z jego włosów i rozpadające sie na jego dobrze zbudowanych ramionach. Zagryzła dolną wargę , chcąc jednocześnie stłumić palące uczucie w podbrzuszu. Wzięła torbę z ciuchami i powerowała prosto do łazienki, nie zważając na pytające spojrzenia Billa.
"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać,
lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku." *(1)
Ubrana w wygodne dżinsy i luźny kremowy sweterek wyszła razem z Billem z pokoju. W ciągu dalszym milczeli , jednak gdy przekroczyli próg windy blondyn zaśmiał się cicho pod nosem.
-Bill, weź coś powiedz. Czy ja coś zrobiłam nie tak?- stanęła na przeciwko niego i nie pytając o pozwolenie
złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Oderwała się od niego i spojrzała się niepewnie w jego ciemne oczy. Poważny wyraz twarzy dawał wiele do życzenia. Sprawił,że poczuła sie głupio i niepewnie. Wokalista długo milczał, długo stał w bezruchu wpatrując się przy tym w jej zamyślone oczy.
-Rose... - ujął jej szczupłą twarz w dłonie i przysunął się nieco bliżej. - Wszystko co robisz jest jak najbardziej w porządku. - musnął delikatnie jej malinowe usta. - Ale teraz musimy iść zjeść śniadanie.
Złapał ją za rękę i z uśmiechem wyszli z windy.
"Okno już się nie otwiera
Tu w środku jest pełno ciebie i pusto
I przede mną ostatnia świeca gaśnie
Czekam już wieczność, w końcu jest tak daleko
Na zewnątrz nadciągają czarne chmury" *(2)
Pierwsze co gdy weszli do restauracji to było pełne tajemniczości spojrzenie Toma w ich kierunku. Poczuła jak dłonie zaczynają się jej bardziej pocić a w gardle panuje istna sahara. Nie wiedziała czemu,
ale spojrzenie brata Billa odbierało jej mowę i czuła się nieco skrępowana.
"Boże a jak on wie,o wczorajszym incydencie?!" - myśli w głowie brunetki roiły się jak stado mrówek i wierciły dziurę. Poczuła jak dłoń Billa nieco mocniej zaciska się , jakby instynktownie wyczuł jej strach. Czekoladowe spojrzenie dodało jej trochę odwagi.
-No cześć gołąbeczki. - ku zaskoczeniu Rose brunet podszedł do niej i cmoknął ją w policzek na powitanie a brata poklepał po ramieniu. Usiadła na krzesełku , które odsunął jej Tom i podziękowała mu uśmiechem. - Jak tam noc minęła ? - puścił oczko do brata a Rose posłał pytające spojrzenie.
-Tom, braciszku , idź sprawdzić czy Ria Cię czasem nie potrzebuje w pokoju.
-Ah właśnie... - na twarzy bruneta pojawił się niezbyt miły grymas . Dopił chłodną już kawę i wstał z krzesełka. -Rose... - tak samo czekoladowe spojrzenie jak u Billa wbiło się w nią sprawiając ,że cała zesztywniała . - Tak na marginesie to świetnie tańczysz no i gratuluję,że udało Ci się rozruszać tego sztywniaka.
-Idź już sobie. - młodszy Kaulitz uśmiechnął się sztucznie do brata.
-Widzisz jaki on jest Rose? - westchnął teatralnie i rozłożył ręce w geście niezadowolenia. - Wytrzymałem z nim dwadzieścia-pięć lat, jakim cudem? Nie wiem. - wytkał język w stronę brata. - Miło było Cię poznać. - jeszcze raz uśmiechnął się do brunetki i zniknął za drzwiami.
Gdy tylko Tom zniknął z horyzontu Rose poczuła się nieco swobodniej.
-Okej? - Bill położył dłoń na jej i delikatnie ją ścisnął.
-Tak tylko... Boże jak mi wstyd za wczoraj.
-Ale nic się nie stało, naprawdę. Poza tym Tom miał rację, świetnie tańczysz.
Blondyn puścił oczko do zestresowanej brunetki i schował twarz za kartą menu. Cieszył się z każdej sekundy w jej towarzystwie. Lubił spędzać z nią czas. Nie ważne w jaki sposób spędzali razem czas, ważne że była obok,że mógł ją dotknąć,że czuł jej obecność obok. Jedyne co go w tym momencie zmartwiło to fakt,że jego pobyt w Berlinie dobiega końca i nie ma najmniejszego pojęcia kiedy znowu ją zobaczy.
"Czasami po prostu wariuję bez Ciebie. Świadomość,że już nigdy Cię nie zobaczę
dobija mnie do tego stopnia,że boję się swojego życia bez Ciebie. "
Siedziała jak sparaliżowana obok Kaulitza, który ciągle milczał. Od poranka zamienili ze sobą raptem parę słów oraz pocałunków. Nic więcej. Czuła jak napięcie narasta w nim i w niej. Frustracja narastała z każdą sekundą a Kaulitz coraz bardziej zatapiał się w swoim milczeniu.
Przyglądała się jego pokerowej twarzy . Usta zacisnął w szczelną linę a brwi ściągnął ku środkowi.
Stanowczo wyglądał jakby myślał o czymś poważnym, jakby jego myśli walczyły ze sobą niczym dwa agresywne psy. Czuła się okropnie... Ich zachowania z wczorajszego wieczoru zostawiały wiele do myślenia. Westchnęła ciężko z nadzieją,że wywabi blondyna z świata zamyśleń jednak się myliła.
Droga z Berlina do rodzinnego domu Rose minęła szybko i w milczeniu. Gdy limuzyna stanęła Bill bez żadnego słowa , lecz z bladym uśmiechem wyszedł z niej i otworzył jej drzwi. W takim samym milczeniu odprowadził ją pod drzwi.
-Masz może czas wieczorem? - przełamał tę krępującą ciszę.
-Oczywiście.
-Przyjadę o siódmej. - na pożegnanie musnął lekko ją policzek zostawiając tym samym ją pod drzwiami i udał się w stronę limuzyny.
Gdy tylko przekroczyła próg domu poczuła się nieco bezpieczniej. Lubiła spędzać z nim czas i cholernie ją do niego ciągnęła jednak czasami rujnował kompletnie jej światopogląd, sprawiając że czuła się całkiem bezbronna.
Zsunął ze stóp niewygodne szpilki i powędrowała prosto do swego pokoju. W duchu dziękowała,że nie spotkała po drodze ani matki ani brata. Położyła się na łóżko, otuliła kołdrom i pozwoliła łzą lecieć ciurkiem po jej polikach. Nie wiedziała czemu płacze. Po prostu w głębi czuła,że musi się wypłakać do poduszki ,że jest w tej chwili to jej potrzebne. Spędziła z nim cudowną noc, prawie poszła z nim do łóżka a jedyne na co było go po tym wszystkim stać to buziak w policzek na pożegnanie. W pewnym sensie poczuła się upokorzona i jeszcze to jego "masz czas wieczorem". Kompletnie nie umiała go rozgryźć dzisiejszego dnia , a dzień jeszcze się nie zakończył...
"Mamy wiele ludzi do spotkania
Miejsc gdzie pójdziemy
Linie śmierci do poznania
Reputację, którą musimy otrzymać wysoko
Jak tonę cegieł,
Która łamie mi plecy
To jak
Siła grawitacji
W pełni skutku" *(3)
Równo o godzinie 19:00 siedziała ubrana w czarne wygodne spodnie i obcisły sweterek w kolorze krwistym. Siedziała i czekała aż po nią przyjedzie. Kilka sekund po ustalonej godzinie usłyszała dzwonek do drzwi, chwyciła płaszcz i pobiegła w stronę drzwi.
-Witaj. - wyrzuciła z siebie jedno słowo . Był nieco bardziej radosny niż rano ale doskonale widziała,że coś go trapi. Mimo sympatycznego wyrazu twarzy można było wyczytać,że jest smutny i czymś zmartwiony. Chciała o to zapytać, jednak nie na początku spotkania by nie zepsuć atmosfery. Na powitanie musnął ją czule w polik i chwycił za dłoń. Cieszyła się jego bliskością i napawała się z gracja jego subtelnym zapachem, który delikatnie drażnił jej nozdrza.Odprowadził ją do drzwi i pozwolił wygodnie się rozsiąść w fotelu . Odetchnęła z ulgą gdy poczuła bliskość Billa nad swoją twarzą oraz jego wargi na swoich w czułym i mocnym pocałunku. Zatrzasnął drzwi przed jej czerwonymi polikami i w kilka sekund później znalazł się obok niej.
-Dokąd jedziemy? - odwróciła się bardziej w jego stronę szukając przy tym wygodnej pozycji, która umożliwi wpatrywanie się w jego tajemniczą twarz.
-Do mnie. - powiedział spokojnym tonem i radośnie się uśmiechnął.
-Ale jak to do Ciebie? Co ?Jak?! Bill do cholery !
-Spokojnie Rose...Moja matka upierała się bym przyprowadził Cię na rodzinną kolację, nie miałem serca jej odmówić.
Zaciągnęła się porządnie powietrzem, które było przesiąknięte zapachem Kaulitza i odwróciła twarz w przeciwną stronę.
~ ~ ~ ~
"Gdy już myślisz,ze Twoje życia zaczyna toczyć się odpowiednim torem,
ktoś uznaje,że masz za dużo szczęścia i chce chociaż odrobinę Ci tego ukraść."
Po wspólnej kolacji z rodziną Billa, która nawiasem mówiąc przebyła w cudownej atmosferze udalii się do jego pokoju by troche odpocząć od pytań Simone . Matka Kaulitzów przypadła bardzo do gustu Rose. Od razu widać było,że się polubiły. Nie przeszkadzał jej natłok pytań z jej strony mimo,że Bill uciszał matkę prosząc by juz jej nie męczyła. Przy kolacji nie było Toma. Co w sumie cieszyło Rose, bo czuła się nieco skrępowana przy dzisiejszym śniadaniu z nim.
Pierwsze co rzuciło się jej w oczy, gdy przekroczyła próg drzwi to totalny porządek panujący w najdrobniejszym calu tego pokoju. Była pewna ,że gdyby zrobiła tutaj test białej rękawiczki na pewno wyszedł by pozytywnie. Przechodząc się wolno po jego twierdzy i oglądając każdy kont, zastanawiała się czy przesadna czystość w tym pomieszczeniu to zasługa jego matki czy jego samego. Jej oczom ukazało się ich wspólne zdjęcie w ramce postawione przy łóżku.
-Miło z Twej strony. - wzięła ramkę w ręce i przyjrzała się dokładniej zdjęciu.
-Bym widział Cię każdego poranka, takie samo czeka już w torbie do domu w Los Angeles. - podczas wypowiadania ostatnich słów głos Billa momentalnie zrobił się nieco cichy i nieco bardziej smutny.
Usiadł na łóżku w pozycji tureckiej i poklepał pustą przestrzeń obok, dając znam by zrobiła to samo.
Odłożyła starannie ramkę i w myślach zakodowała sobie by również wywołać to zdjęcie. Opadła wygodnie obok niego i poczuła jego ciepłą i silną dłoń na swoje . Tkwili na środku łóżka obok siebie, bardzo blisko trzymając się za dłonie.
-Jesteś dziś jakiś przygnębiony Bill..
-Wiem.. - zrobił dłuższą przerwę i złożył kilka drobnych pocałunków na jej szczupłej dłoni. - .. i bardzo Cię za to przepraszam, ale myśl o tym ,że mój pobyt w Berlinie powoli dobiega końca totalnie mnie dobija.
W środku czuła,że ten dzień kiedyś nastąpi,że ich wspólny czas się zakończy i oboje wrócą do swoich światów.Przełknęła cicho natłok śliny nagromadzony w przełyku i wpatrywała sie w puste spojrzenie Billa. Znowu milczeli. Znowu cisza zrobiła się bolesna i przykra. Nie chciała tego słyszeć,że to koniec,że już się nie spoktają tak szybko, nie chciała. Chciała zamknąć ich w szczelnej mydlanej bańce, do której nikt by się nie dostał i nie zburzył ich idealnej harmoni. Pochłonięta cierpkimi myślami nie zauważyła gdy głowa Billa z lekkością opadła na jej kolana a jej dłonie wczepiły się w poczochrane włosy i ze spokojem je gładziły a jego dłoń melodyjnie suwała się po jej łydce.
- Chciałbym poznać Cię wcześniej...jakieś cztery lata wcześniej Rose.
Milczała. Bo co miała mu powiedzieć? Zostań? Wiedziała,że nie zostanie. Tokio Hotel i życie w Los Angeles to było jego życie, a jej życie było tu, w Niemczech.
-Dlaczego mam wrażenie,że to jest nasze pożegnanie? - słowa wypadały z niej z prędkością karabinu maszynowego a dłoń stopniowo zwalniała i już po prostu tkwiła w jego włosach bez najmniejszego ruchu.
-A nie jest? - blondyn poderwał głowę z jej nóg i znalazł sie nieco bliżej, tak by objąć ją ramieniem i pozwolić schować twarz . - Co mam Ci powiedzieć Rose? Zostaw w cholerę życie tutaj i wyjedź ze mna do LA? Że nie będziesz musiała się niczym martwić bo wszystko Ci zapewnie? Że nie musisz ze mną być,żebyś po prostu dała nam szansę? Owszem, dajmy nam szanse ale co z tego kurwa ma wyjść skoro ja będę w tym pierdolonym Los Angeles a Ty tutaj...- czuł jak panika w jego głosie narasta z każdym słowem, jak łzy palą jego powieki niczym ogień, który pragnie się wydostać.
Poczuł jak jej drobne ciało tuli się do niego mocniej i mocniej, jak wciska się w niego , niczym chęć schronienia się przed całym strachem i złem tego świata.
-Owszem, mogę Ci to wszystko powiedzieć Rose. Gdybyś tylko chciała znaleźć się w moim życiu na stałe , zmieniłbym wszystko w swoim życiu byś mogłabyć ze mna tam w LA ,żeby Twój uśmiech witał mnie każdego poranka, żeby Twoje usta mówiły mi "dzien dobry" ,żebym mógł czuć Twe ciepło... - urwał . Nie był w stanie już nic powiedzieć, żadne słowa nie odzwiercieliłyby tego co czuje i jak mu źle. Uniosła twarz i bez najmniejszego trudnu wpiła się w jego suche wargi . Pragnęła być przy nim.
-A więc zróbmy to.
-Co?
-Dajmy sobie szanse.
"A gdy pewnego dnia ktoś Ci powie,że świat kręci się wokół pieniędzy to powiedz,że to brednia.
Świat kręci się wokół miłości i ludzi, którzy nas uszczęśliwiają, ludzi, których uszczęśliwiamy my.
Pieniądze przeminą, ludzie zostaną. "
"Czy właśnie tak ma wyglądać moje życie? Czy zawsze mam udawać,że nic się nie stało,że wcale nie jest mi źle? Czy naprawdę nie mogę zrobić czegoś dla siebie ? Gdy tylko powiedziałeś "zostaw w cholerę to życie tu" wiedziałam,że to zrobię. Kto normalny mówi dziewczynie by z nim wyjechała na drugi koniec świata i trwała przy nim? Nawet nie wiesz ile radości sprawiał mi każdy dzień z Tobą. Każdy kolejny Twój szalony pomysł wnosił w nasze życie tyle radości, a ja godziłam się na to, bo byłam szczęśliwa. Szczęście jakie dawałeś mi każdego dnia było tym, czego potrzebowałam od lat. Znalazłam szczęście u boku wokalisty sławnego zespołu Tokio Hotel. Znalazłam szczęście u boku Billa Kaulitza.
Rose."
*(1) - Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę
*(2) - Tokio Hotel - Durch den Monsun
*(3) - Katy Perry - Diamond
Drogi czytelniku !
Jeżeli już tu jesteś to będzie mi niezmiernie miło
jak zostawisz po sobie ślad w postaci
komentarza ! :)
To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Jeżeli już tu jesteś to będzie mi niezmiernie miło
jak zostawisz po sobie ślad w postaci
komentarza ! :)
To naprawdę dużo dla mnie znaczy.