wtorek, 10 lutego 2015

007. Stay here ... with me.

Siódemka jest dość osobliwa, dość długa i dość dziwna.
Zapraszam :)


"Miałem wiele kobiet...niekoniecznie w tym sensie , w którym mieć je powinienem.
Nie ważne jak głupio to brzmi taka jest prawda. Romantyk Bill ukazywany w telewizji
i wywiadach był owszem , jednak schowany gdzieś głęboko w środku i w pewnym momencie
mojego życia zabroniłem mu się pokazywać. Miałem serdecznie dość kobiet, które leciały
wyłącznie na moje pieniądze, sławę oraz możliwość pokazania się w gazecie z moją personą.
Zagubiłem się i nie wiedziałam ani nie widziałem sensu istnienia mojej osoby.
Imprezy , alkohol i w pewnym momencie narkotyki stały się chlebem powszednim
a noc bez imprezy była dla mnie nocą straconą. Wpadłem w dołek, z którego nie potrafiłem się
wyciągnąć ani moi bliscy. Momentami bałem się,że skończę jak kolejna gwiazda...zapomniany
a co gorsza okryty złą sławą. Tom się starał , nawet bardzo ... Właściwie to nigdy mu za to nie
podziękowałem,że znalazł w sobie tyle cierpliwości by sprowadzić mnie na ziemię.
Gdy powoli wszystko wracało do normy, nowa płyta była gotowa a decyzja o powrocie na rynek
muzyczny pojawiła się nagle poznałem ją...
Nigdy, przysięgam nigdy , żadna kobieta swoją postawą nie wywołała we mnie tylu emocji
na raz. Wybuch żaru pożądania oraz fascynacji stopniowo przechodził w niepewność i strach.
Obserwowanie jej sprawiało mi wiele radości a moment w którym jej kocie oczy z dziwnym blaskiem
wbiły się w moje ....
                                                                                                                                          Bill."


27grudnia.

    Przez niezasłonięte do końca rolety poranne słońce  wpadało do pokoju , drażniąc  przy tym powieki brunetki. Niepewnie przetarła zaspane oczy , przeciągnęła się i poczuła momentalny ból głowy , który ciążył  jej jak sznur na szyi . Rozmasowała skronie i odwróciła się na drugi bok. Ujrzała obok siebie śpiącą twarz swojej wieloletniej przyjaciółki - Valerii.
    Ogniste włosy Valerii zasłaniały jej całą twarz , falując przy każdym głębszym wydechu.  Rose nie chcąc budząc przyjaciółki podciągnęła się bezszelestnie do pozycji siedzącej i chwyciła za telefon, którego ekran pokazywał godzinę 08:00 . Rzuciła go na kołdrę i zakryła twarz rękoma ,kręcąc przy tym  przecząco głową. Rozejrzała się po swoim pokoju, który udekorowany był pustymi butelkami po czerwonym
winie oraz kieliszkami.
    Z precyzją włamywacza zniknęła z łóżka , pozostawiając śpiącą przyjaciółkę w spokoju.  Było stanowczo za wcześnie by przerywać jej sen a sama nie mogła już zasnąć, nasilający ból głowy zdecydowanie  jej na to nie pozwalał.
    Zamknęła za sobą drzwi od łazienki i napełniła wannę po brzegi gorącom woda. Usiadła na brzegu wanny,
zapatrzona w okno zaczęła rozmyślać o ostatnich dwóch dniach. Kontakt z Billem był zerowy , jednak potrafiła to zrozumieć w końcu święta, czas spędzany z rodzinom i takie sprawy jednak wczorajszy sms bardzo ją zaskoczył. Całkiem nieświadomie zamoczyła dłoń w bardzo gorącej wodzie, syknęła z bólu i zamieniła ciepłą wodę na zimną. Po otrzymaniu odpowiedniej wody zakręciła kurek i zdjęła z siebie piżamę. Zanurzyła się po samą szyję i pozwoliła ciału się zrelaksować. Myślami dalej była daleko . Nie odpisała Billowi na jego wiadomość, nie wiedziała co mu napisać. Zgodzić się czy się nie zgodzić.    
    Nalała odrobinę płynu o zapachu brzoskwiniowym , namydliła się a następnie dokładnie spłukała.
Leżała tak jeszcze z piętnaście minut w ciepłej wodzie , pozwalając sobie na odrobinę wytchnienia. Znajomość z Billem Kaulitzem powoli zaczynała ją przytłaczać. Miała lekki żal do wokalisty,że dodał ich wspólne zdjęcie na instagrama. Z ciekawości sprawdziła co się pod nim dzieje i nie była zadowolona. Fanki o mało nie zjadły jej swoimi wulgarnymi  i krytykującymi komentarzami. Przewijając długą listę wyzwisk pod jej adresem zdołała naliczyć tylko pięć komentarzy, które chwaliły jej znajomość z Billem. Jednak największe znaczenie miał komentarz Billa:

"Mam takie samo prawo do szczęścia jak każda osoba na tym świecie."

    Przeciągnęła mokrymi dłońmi po włosach i ochlapała twarz. Jej głowa była pełna myśli. Jeszcze całkiem niedawno była zwykłą dziewczynom, studentką na wydziale malarskim . Jej życie toczyło się własnym życiem, cichym i spokojnym a poznanie wokalisty sławnego zespołu wywołało mały przewrót. Właściwie to nie była jeszcze w stanie pomyśleć o tym  jakie  przeżycia czekają ją w najbliższym czasie.

",,Człowiek potrzebuje tego, co w nim najgorsze, by dosięgnąć tego, co w nim najlepsze'' *(1)


    Nie mógł tego wieczoru zasnąć. Do koncertu sylwestrowego w Berlinie został 4 dni a on nie czuł w sobie na tyle odwagi by ją po prostu zaprosić. Siedział na kanapie w salonie , przed nim stał kubek zimnej kawy . Oparł się wygodnie głową o zagłówek sofy  a wzrok wbił w migoczące lampki na choince. W domu panowała cisza, można było usłyszeć każdy najdrobniejszy dźwięk.
    W progu stanęła matka braci Kaulitz. Średniego wzrostu ciemna blondynka z również czekoladowymi soczewkami co ich. Przez dłuższy czas przyglądała się synowi , którego zdecydowanie coś trapiło. Bill był smutny i doskonale to widziała.  Odchrząknęła znacząco i usiadła obok niego.
-Co się dzieje kochanie? - zatroskane oczy kobiety przyjrzały się skupionej twarzy syna.    
Odwrócił się w jej stronę pozwalając przyglądać się mu. Nie wyglądał za dobrze. Było widać,że się czymś martwi .
-Nic mamo.
-Bill kochanie, przecież widzę. Matki nie okłamiesz.
    Blondyn sprawnym ruchem dłoni przetarł zmęczone oczy i upił łyk zimnej kawy, krzywiąc się przy tym .
Podciągnął nogi pod tyłek ,zaczerpnął powietrza po czym gwałtownie je wypuścił.
-Chyba nie powinienem się z nikim spotykać mamo.
-Dlaczego mówisz takie głupoty synku ? Każdy ma prawo do szczęścia.
-Tylko,że związki ze mną mamo nie opierają się na miłości lecz na pieniądzach i sławie.
    Simone bez żadnego słowa wstała, zabrała kubek z zimną kawą syna i poszła do kuchni. Wstawiła wodę , wyciągnęła dwa kubki do których włożyła saszetki z ulubioną herbatę Billa - o smaku ananasowym. Stojąc  w kuchni dalej przyglądała się synowi , który praktycznie nie zmienił swojej pozycji. Zawsze ich wspierała i była z nich dumna. Z tego co robili i co sobą prezentowali.  Gdy stojąc w sklepie lub metrze usłyszała wzmiankę na temat ich zespołu rosła w dumę , wiedziała że mało jakim tam młodym zespołom udaje się wybić a co dopiero utrzymać na rynku muzycznym przez tyle lat. Widziała ile siły, czasu i życia w to wkładają. Była z nich dumna jak każda matka ze swojego dziecka jednak w głębi serca coś jej mówiło,żeby się martwić. Westchnęła głośno wyrywając się tym ze swoich  myśli. Zalała kubki do pełna i z gracją kelnerki położyła je przed Billem.
-Twoje ulubiona kochanie.
    Wokalista uśmiechnął się do matki i upił powoli mały łyk parującego napoju. Uśmiechnął się do kubka. Matka zawsze wiedziała jak poprawić mu humor.
-No więc opowiedz swojej staruszce co tam się dzieje w tym Twoim wielkim świecie.
I wtedy opowiedział jej o wszystkim. Pomijając oczywiście historyjki o narkotykach bo wiedział,że tego by nie przeżyła.  Powiedział jej o Rose. O drobnej brunetce z kocimi oczami , która całkiem niespodziewania stała się dla niego ważna.  Wspomniał o zdjęciu na portalu oraz o burzliwych komentarzach pod nim. Mówił o tym,że chciałby spędzać z nią więcej chwil, więcej czasu lecz nie może sobie na to pozwolić...W LA czeka na niego jego życie i jego problemy. Mówił rodzicielce o wszystkim.  Brakowało mu tego by się jej wygadać, by go zrozumiała i mu coś poradziła.
-Bill, nie możesz z góry zakładać że to nie będzie miało sensu. Z Twoich opowieści ta dziewczyna wcale nie wygląda na taką,  której zależy na Twoich pieniądzach czy sławie , synku.
-Wiem mamo wiem...a przynajmniej staram się tak myśleć.
-Nie zaprzątaj sobie głowy niepotrzebnymi sprawami, zostaw miejsce na to co jest naprawdę ważne. A teraz uciekaj spać... Już dochodzi
druga w nocy.
    Zanim zniknął na schodach zaniósł kubki do kuchni, opłukał je pod chłodną wodą i podszedł do matki.
-Dziękuję. - uśmiechnął się, tym razem szczerze. Wiedział,że matka i tak poznałaby je wymuszony uśmiech nad którym pracował latami.  Kobieta przytuliła go do siebie mocno i złożyła przelotnego buziaka w czoło.
-Idź już spać kochanie.
    Podążył schodami na górę do swojego pokoju. Zrobił jeszcze przystanek przy drzwiach od pokoju Toma, lecz jedyne co usłyszał to głośne chrapanie brata . Zamknął za sobą drzwi i pochwycił telefon. Zero wiadomości. Zero połączeń.
-Czas wziąć życie w swoje ręce. - powiedział do ekranu telefonu .

JA: " Wiem,że już późno..ale zbierałem się do tej wiadomości kilka ładnych godzin.
        Spędzisz ze mną sylwestra?"


    Kliknął wyślij i pozwolił swemu zmęczonemu ciału  zasnąć.


"Do dziś brakuje mi Twoich oczu...
Twoich ust...
Uśmiechu.
Do dziś zastanawiam się nad tym jak wszystko
mogłoby  się potoczyć, gdybyś był normalnym facetem,
bez kariery i tych wszystkich zobowiązań.
Myślę,że byłoby nam dobrze. "



    - I co zrobisz? - stłumiony głos przyjaciółki  , zagłuszany mlaskaniem żującej kanapki docierał do niej jakby nieco wolniej, jakby nieco opóźniony.
-Nie wiem. - wzruszyła ramiona w geście niepewności i zalała dwa kubki do pełna. Wsypała po dwie płaskie łyżeczki i zamieszała ciecz. Podsunęła jeden kubek przyjaciółce a z drugiego upiła łyk. - Naprawdę nie wiem.
-Oh... gdyby to mnie na sylwestra zaprosił Bill Kaulitz to bez najmniejszego zastanawiania się po prostu bym się zgodziła Rose.
    Valeria należała do tego typu dziewczyn, które raczej więcej robiły niż myślały. Albo myślały już po tym jak coś zrobiły. Znały się z Rose od czasów podstawówki i mimo pójścia na inne uczelnie ich przyjaźń dalej była tak samo silna i trwała jak na samym początku.
    Brunetka uśmiechnęła się blado do swojej towarzyszki  i wróciła do jedzenia kanapki.
-No słuchaj Ros, to tylko impreza. Co Cię to kosztuje?- przyłożyła dłoń do skroni , lekko je rozmasowała i związała swoje płomienne włosy w wysokiego kucyka na środku głowy, co dodało jej jeszcze większego uroku.
-Noo...niby nic. - Rose zrobiła dłuższą przerwę i wpatrywała się w przyjaciółkę. - Ale... nie wiem. Nawet nie wiem czy ta znajomość ma jakiś sens.
    Rudowłosa wstała od stołu zostawiając na talerzu niedokończonego tosta i parujący kubek z kawą.
-No weźcie mnie ludzie trzymajcie bo jej krzywdę zrobię. - krążyła wokół przyjaciółki wymachując rękami to w prawo to w lewo. - Czy ty się słyszysz? Sens ! - wykrzyczała ostatnie słowo i pstryknęła przyjaciółkę w nos. -Jeżeli wszystko będziesz tak sobie układała i planowała  w tej małej główce to nigdy nie spotka Cię coś dobrego, a uwierz mi do cholery, poznanie tego całego Kaulitza jest jedną z tych rzeczy , których nie możesz  zepsuć Rose. Nie możesz ! Przeliterować Ci to ? - Valeria opadła na krześle obok przyglądając się przyjaciółce, która najwidoczniej próbowała przyswoić jej natłok słów. Zastygła w pół ruchu, trzymając mocno ucho kubka i przygryzając dolną wargę. 
    Brunetka zdawała sobie z tego,że przyjaciółka ma rację. Wróciła w ciszy do picia kawy jednak myślami dalej była przy słowach, które powiedziała jej Valeria. Lubiła go. Nawet bardzo. Jednak nie widziała sensu w przyspieszaniu ich znajomości. Właściwie to sama nawet nie wiedziała czy coś więcej mogłoby z tego być. Westchnęła głośno wyrywając tym samym przyjaciółkę od posiłku.
-Co znowu? - Valeria spojrzała intensywnie na przyjaciółkę. Miała ten sam odcień oczy co  i ona a razem z  ognistymi włosami  komponowały się idealnie.
-Nic. - odsunęła się na krzesełku robiąc przy tym niezły hałas. Wyprostowała się i odłożyła kubek do zlewu. - Idę czegoś nie zaplanować. - poszła bezpośrednio do swojego pokoju nie zwracając uwagi na pytające spojrzenia przyjaciółki. Odnalazła swój telefon i wyszukała numer Billa.

JA: " Bardzo chętnie , Bill. "
"Serce bije szybko,
Kolory i obietnice
Jak być odważnym,
Jak mogę Cię kochać, skoro się boję
Upadku
Ale gdy widzę, że stoisz sam
Wszystkie moje wątpliwości
Nagle odchodzą gdzieś w dal."
*(2)


~    ~    ~


31 grudnia.

    Dzisiejszy poranek nie należał do najpiękniejszych , podobnie jak cała noc. Nigdy nic jej nie stresowało tak jak dzisiejszy wieczór. Całą noc przewracała się z boku na bok , stres zjadał ją od środka . Gdzieś koło godziny 05:30 wstała z łóżka , uznała ,że to już bez  sensu męczyć się z uśnięciem . Nałożyła na siebie bluzę , wciągnęła dresy i wyszła na balkon zapalić papierosa. Poranek był dość mroźny , śnieg już przestał padać jednak biała powłoka nie miała zamiaru zniknąć.  Wyciągnęła jedną białą rurkę z pudełka LM'ów , włożyła do ust i odpaliła. Zaciągnęła się porządnie , jednak to nic jej nie dało. Dalej czuła w sobie cały stres i nerwy.
    Uśmiechnęła się do siebie na samą myśl o tym,że stanie obok niego ,że znowu zobaczy jego uradowane spojrzenie.Zgasiła papierosa i wróciła do pokoju. Oparła się o drzwi i próbowała pozbierać swoje myśli.
"Spokojnie, to tylko jeden wieczór...jedna noc, nic się nie stanie."- rozmasowała sobie skronie i spojrzała na telefon.Zero wiadomości od Billa. Usta złożyła w wąską linię i pomaszerowała schodami na dół . Rodziców już nie było a brat pewnie jeszcze śpi. Nastawiła czajnik i włączyła telewizor. Oparła się na poręczy sofy i przeskakiwała z kanału na kanał. Zatrzymała się na pierwszym lepszym programie i wyłączyła gwiżdżący czajnik. Kolejne czynności powtarzała automatycznie,jak każdego innego dnia. Nasypała dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej, zalała je wodą, dodała cukier i mleko a na sam koniec wymieszała.Dzień jak co dzień.
    Wyłączyła telewizor, ujęła gorący kubek ostrożnie w dłonie i ostrożnie wspięła się po schodach by przypadkiem oblać się kawą. Z sukcesem doniosła pełny kubek , odstawiła go na biurko i znowu zerknęła na telefon.Zero wiadomości od Billa.
    Opadła wygodnie na łóżko, ściągnęła  usta w wąską linię i przyglądała się swojej kreacji na wieczór.
Mała czarna zdobiona na końcach elementem koronkowym wisiała na szafie i czekała na swój czas. Czarne  , lakierowane obcasy i czerwona kopertówka.
-Boże. - położyła się na łóżko , okryła się szczelnie kołdrom i pozwoliła sobie jeszcze chwilę poleżeć , jednak ktoś miał dla niej inne plany. Telefon leżący obok zapomnianym kubku z kawą przypomniał  o  sobie.
-Mam nadzieję,że nie śpisz... - usłyszała głos Billa. - Możesz otworzyć mi drzwi?
-Ym jasne już. - rzuciła telefon na łóżko i nie zważając na swój aktualny wygląd zbiegła po schodach by otworzyć mu drzwi.
    Ubrany w długi czarny płaszcz pokryty małymi płatkami śniegu przywitał ją serdecznym uśmiechem.
-No cześć. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i dokładnie się jej przyjrzał.  Szerokie sprane dresy dodawały jej swoistego uroku a włosy związane w byle jakim koku sprawiały,że wyglądała jeszcze bardziej
uroczo  niż zwykle. Przekroczył niepewnie próg drzwi i zamknął je za sobą.
-Chcesz coś do picia?  - podążyła do kuchni zostawiając Kaulitza samego w korytarzu.
-Nie nie, ja tylko na chwilę. Właściwie to chłopaki czekają w samochodzie... - zmierzwił rozczochrane włosy . - Wpadłem powiedzieć Ci tylko, że o 21 przyjedzie po Ciebie samochód.
-Iiiii nie mogłeś mi tego powiedzieć przez telefon? - złożyła ręce na piersi i uniosła lekko prawą brew do góry. Bill zrobił dwa kroki do przodu co spowodowało ,że znalazł się nieco bliżej. Założył jej za ucho kosmyk włosów i spojrzał w jej zielone soczewki. Speszyła się, nie była jeszcze tak blisko niego . Zawstydzona całym zajściem uśmiechnęła się do niego  i niepewnie podniosła wzrok na zamyślonego Kaulitza.
-Wolałem powiedzieć Ci to na żywo. - jego dłoń powędrowała niepewnie na jej szczupłe ramię , stał niebezpiecznie blisko a jego  zamiary można było odczytać z jego twarzy. Ślina stanęła jej w gardle, oddech zwolnił a rytm serca przyśpieszył. Poczuła jak nogi  miękną jej pod wpływem jego zapachu a palce drżą niepewnie , zaciśnięte na spodniach. Czuła co się zaraz stanie, nie broniła się przed  tym. W głowie huczały jej słowa przyjaciółki : " (...) poznanie tego całego Kaulitza jest jedną z tych rzeczy , których nie możesz  zepsuć Rose. (...) " .    
    Przysunęła się bliżej tak,że jej nos był na wysokości jego ramion . Stała przed nim jak słup soli , nie wiedząc co zrobić.  Gdzieś za ich wspólną świadomością usłyszeli odchrząknięcie brata Rose.
-Cześć. - rzucił surowym tonem i wkroczył do kuchni odciągając tym samym ich od siebie. Zmierzył blondyna w taki sposób,że włos zjeżył mu się na karku.
-Noo..to ja już będę leciał. Do zobaczenia Rose. - posłał jej uśmiech i szybkim krokiem zniknął z kuchni a następnie zatrzasnął za sobą drzwi. Złapał trzy szybkie i głębokie wdechy i podążył do samochodu, w którym czekali na niego przyjaciele.
-Możesz mi wyjaśnić co to było ? - Alex zagrodził drogę Rose i przyjrzał się jej uważnie. Nie był zadowolony z ich znajomości a już tym bardziej  z tego,że ten cały Kaulitz omamia jego siostrę.
-Właściwie to nic Ci do tego braciszku. - ominęła jego osobę z prawej strony i wbiegła schodami prosto do swego pokoju.

"Wiem,że zrobiłam jedną z tych rzeczy którą nigdy się nie wybacza.
Odeszłam.
Opuściłam.
Przepraszam."


    Kilka minut przed 21 odebrała od niego telefon a równo o 21 zasiadła do pięknej limuzyny w kolorze połyskującej czerni. Ubrana w swoją kreację wyglądała jak księżniczka z bajki. Lekko pofalowane włosy, spięte w opadającego koka dodawały jej uroku. Lekki makijaż sprawił,że wyglądała dość subtelnie. W limuzynie na siedzeniu znalazła długą czerwoną różę z karteczką, na której widniało:

"Dla Rose. /B."

    Uśmiechnęła się do czerwonych płatków kwiatu i zaciągnęła się jej zapachem. Przez chwilę poczuła zapach Billa, jakby siedział tu obok niej  . Pacnęła się otwartą dłonią w czoło i podśmiewała pod nosem. Obok róży leżała plakieta do zawieszenia na szyi z napisem "GOŚĆ VIP" . Bez najmniejszego zastanowienia się wciągnęła ją na siebie i przeczytała na głos:
-Rosalie Wittenberg, gość VIP zespołu Tokio Hotel. - kącik ust wykrzywił się w uśmiechu a jej zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Siedziała w limuzynie sama i nie miała się nawet do kogo odezwać. Kierowca milczał całą drogę, nucąc tylko cicho pod nosem melodię puszczaną w radiu. Brunetka założyła nogę na nogę i przykleiła nos do szyby. Za oknem było dziś dość mroźnie , jednak stres i adrenalina pływająca w jej żyłach sprawiały,że w środku się w niej gotowało. Najzwyczajniej w świecie nie czuła tego zimna.    
    Pod Bramą Brandenburską roiło się aż od ludzi. Tysiące radosnych twarzy przewijało się jej przed zaciemnioną  szybą. Klucha w gardle, która towarzyszyła jej od kilku dni , zrobiła się jeszcze większa, przez moment zapomniała jak się oddycha a jej dłonie drżały jeszcze bardziej. Jedyne co teraz chciała to znaleźć się blisko Kaulitza  . Gdy limuzyna tylko stanęła a drzwi się otworzyły jej oczom  ukazał się Bill ubrany w dość dziwny sweter. Uśmiechnęła się znacząca chcąc mu jakoś dogryźć jednak sparaliżowana stresem zapomniała języka w ustach. Wysunęła niepewnie lewą nogę  modląc się przy tym by nie upadła na tych wysokich szpilkach, potem druga noga i przy  pomocy Billa znalazła się na zewnątrz.
-Pięknie wyglądasz. - musnął ją lekko w policzek i podał dłoń. Bez najmniejszego zastanowienia ujęła jego ciepłą dłoń i podążyła za nim. - Najpierw poznasz wszystkich a potem powiem Ci co i jak.
Na zgodę kiwnęła tylko głową . Trzymając Billa dalej za rękę szła tuż obok niego .
"Pamiętaj o oddychaniu i mówieniu." - od emocji kręciło się jej w głowie . Ścisnęła mocniej dłoń Billa ,na co on posłał jej uśmiech.
    Weszli do wielkiego pokoju wypełnionymi po brzegi ludźmi. Nikogo z nich nie znała, czuła się jak lalka na wybiegu , okaz muzealny do  oglądania i wystawiania na wystawy. Podeszli do grupki ludzi . Bill popchnął ją nieco do przodu tak,że stała teraz przed nim , na wprost wielu  par oczu , które gapiły się to na nią, to na Billa, to na ich splecione dłonie.
-Mojego brata już znasz. - Tom Kaulitz pomachał jej z uśmiechem na ustach i upił łyk kolorowego drinka. - To jest Georg i Gustav. - chłopcy  równocześnie uśmiechnęli się do dziewczyny i unieśli swoje kieliszki w geście toastu powitalnego. - To jest David, główny prowokator wszystkiego. - Bill posłał szeroki uśmiech do mężczyzny, który bacznie przyglądał się Rose. Spojrzenie miał wredne i przenikliwe, dosłownie jakby chciał zerwać z niej tą sukienkę, pokroić na kawałeczki jej drobne ciało i rozpracować jej system względem Billa i reszty zespołu. Brunetka w głowie zanotowała sobie by  uważać na tego człowieka. Podążając śladami Billa przeniosła wzrok na drobną blondynkę, która właśnie do nich podeszła. -A to jest Natalie.
-Miło mi Ciebie poznać, Bill dużo mi o Tobie opowiadał. -blondynka uścisnęła radośnie Rose a zaraz potem Billa.
-Zostawiam Cię w rękach Nat a ja znikam załatwiać brudną robotę. - ponownie tego wieczoru cmoknął ją w policzek i żegnając ją uśmiechem zniknął  w tłumie.

"Kochamy to, co kochamy. Rozum nie ma tu nic do gadania. Pod wieloma względami bezrozumna miłość jest najprawdziwsza. Każdy może coś kochać p o n i e w a ż. To tak łatwe, jak wsunąć grosz do kieszeni. Ale miłować coś p o m i m o? Znać wady i też je kochać?  To jest rzadkie, czyste i doskonałe."

    Natalie podawała jej drinka za drinkiem, nie zauważyła nawet kiedy opróżniła trzy wysokie szklanki. Siedziała na kanapie razem z blondynkom oraz dwoma nieznanymi jej dziewczynami , śmiała się i prowadziła rozmowy. Dzięki barwnemu alkoholowi poczuła się lepiej, stres zniknął gdzieś daleko  za drzwiami.
    Nie zauważyła nawet momentu w którym Bill znalazła się obok niej.
-O cześć. - powiedziała piskliwym głosem i położyła dłoń na jego kolanie. Wyglądał szałowo. Skórzane spodnie opinały jego nogi , czarna koszula idealnie  komponowała się z białą marynarkom. Upił łyk swojego drinka i przyjrzał się Rose. Wyglądała pięknie i swobodnie. Nie widział już w jej oczach ani strachu  ani zdenerwowania.
-Zaraz nasz występ. Chodź ze mną. - stanął przed nią i podał jej dłoń. Ujęła jego dłoń, licząc w myślach który to już raz trzymają się dziś za ręce, uśmiechnęła się do swoich towarzyszek i odmaszerowała razem z Billem.

    Stała jak zahipnotyzowana słuchając jak słowa Billa płyną do publiki , widziała jak Tom świetnie czuje się na scenie , ile radości sprawia Gustavowi granie na perkusji i Georg , który czuł się idealnie na scenie.  Słowa "Feel It All" docierały do niej z lekkim opóźnieniem , cała jej świadomość chłonęła każdy gest i ruch młodszego Kaulitza.

"Your love breaking into colors
Touchin' we can't get enough
You're spinning me round and around"
*(3)  

    -Dziękujemy bardzo i życzymy Wam wszystkim aby nowy rok był o wiele wiele lepszy ! - Bill zakończył występ owymi słowami  i śpiesznym krokiem dotarł do Rose, która dalej stała w tym samym miejscu w którym ją zostawił. Wskazówki zegara dochodziły już do północy. Bill podał jej kolejny kieliszek szampana. Na widok kolejnej dawki procentów wyszczerzyła szereg białych zębów do Billa, objął ją ramieniem i z resztą tłumu wyczekiwali godziny zero.

10...
9...
8...

Ręka Billa zacisnęła się mocniej na jej szczupłej dłoni.
7...
6...
5...

Czekoladowe soczewki blondyna wbiły się mocno w jej szmaragdowe oczy.
4...
3...
2...
1...

Jego usta delikatnie musnęły jej wargi. Coraz bardziej napierał na jej wargi, łapiąc każdy  jej oddech. Ich języki tańczyły ze sobą w idealnym tańcu a jego prawa dłoń zjechała na jej talię  i przysunął mocniej do siebie.
-Spędź ze mną tę noc Rose.
W geście potwierdzenie kiwnęła tylko głową i oddała mu się w kolejnym pocałunku.
   

*(1)-   Paulo Coelho -  ''Demon i panna Prym''
*(2)-   Christina Perri - "A Thousand Years"
*(3)-    Tokio Hotel - "Feel It All"


____
Za wszelkie błędy ortograficzne i inne przepraszam :)



CZYTELNIKU !
Bardzo Cię proszę o docenienie mojej twórczości
poprzez napisania komentarza.
Nawet ten drobny, krótki komentarz oraz negatywny
motywuje mnie do dalszego pisania
i starania się by moje opowiadania były
coraz lepsze !
;)


24 komentarze:

  1. Taki sylwester chyba jest marzeniem każdej z nas. Nieważne, z którym z członków TH :D Nie dziwię się, że Rose nie chce tego spieprzyć a po tej nocy szczególnie xD W sumie, nie trudno się domyślić, co Billowi siedziało w głowie, gdy prosił ja o spędzenie wspólnie tej nocy ^^ Jestem tylko ciekawa jak to się skończy... a właściwie, czy będzie to dla nich nowym początkiem.
    Rozdział piękny a błędów nie widziałam xd Pozdrawiam i życzę weny ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh tak... sylwester spędzony z nimi to wielkie marzenie,niemniej jednak zadowoliłby mnie zwykły spacer xD O tak tak... Billosław nie krył już swoich zamiarów co do Rose ;)

      Cieszę się,że błędów nie widać xD

      Usuń
  2. AWWW! W końcu coś zaczyna się między nimi dziać! A o Sylwestrze czytało mi się naprawdę wybornie, bo byłam jego częścią i szkoda tylko, że zamiast u boku Kaulitza musiałam walczyć o miejsce z jakimiś 12-letnimi Niemkami, które na chama chciały wbić się w kolejkę xD No, ale ja nie o tym. Ich pocałunek był taki wow, aż mnie ciarki przeszły, naprawdę. Z niecierpliwością czekam na kolejny (tak długi) odcinek! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co poradzić...dzieci xD Niemniej jednak cieszę się,że sylwester Ci się podobał ;)
      Oh wiem odcinek mega długi aż sama jestem z siebie dumna,że taki napisałam :D
      Postaram się częściej ! ;D :*

      Usuń
  3. *_______*
    *_______*
    Jezeli wszedzie bede pisac,ze uwielbiam to wyjdzie na to,ze nie umiem innych slow xd
    No ale coz...UWIELBIAM !
    Rozdzial tak mega dlugi,ze o jezuuuu . Bardzo mi sie to podoba :)

    Duzo weny zycze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie... to jest rewelacyjne! Czekam na gorące momenty <3 Pisz szybciutko next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo ! :* :* :* <3
      Postaram się jak najszybciej wstawić 8 ! :)

      Usuń
  5. Wiedziałam, że jak będę miała dużo nauki to najpierw zabiorę się za to, co może poczekać. I takim oto sposobem jestem tu szybciej niż w weekend.
    Tak jak ci już napisałam zaintrygowalas mnie. Co prawda nie do końca wiem jak się ma prolog w stosunku do reszty tekstu, ale zapewne dowiem się tego później.
    Historia jest fenomenalna, delikatna i zmysłowa. Oderwalas mnie od nudnej rzeczywistości wosu i Unii Europejskiej.
    Polubiłam tego nieco nieśmiałego Billa. Idealnie pasują do siebie z Rose. I tak w ogóle to naprawdę trzeba być idiotą, żeby nie wziąć numeru telefonu do dziewczyny, która mu się podoba i wyraźnie również jest nim zainteresowana. Blogoslawmy Toma!
    A ten odcinek jest cudowny i chyba najbardziej mi się podoba z tego, co tu przeczytałam. Pocałunek i ta magiczna aura odcinka sprawiły, że niemal go 'połknęłam'.
    Czy jego ostatnie słowa to zapowiedź seksu? Przez chwilę przeminęło mi to przez myśl, ale potem pomyślałam, że chyba nie odwazylby się na to... W końcu dopiero po kilku miesiącach ją pocalowal.
    Cieszę się, że w końcu dobrnelam do końca. Ściskam i życzę weny.

    http://pornografia-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać takie dłuuuugie komentarze, dziękuję ! :*
      Cieszę się,że jesteś :) i że mogłaś się przy moich opowiadaniach oderwać od szarej rzeczywistości i nauki :)
      Prolog to jedna wielka niewiadoma, nawet jak dla mnie . Jednak w głowie mam już epilog , który wiąże się z prologiem. Tom jest zdecydowanie idealnym bratem ! :D
      Ah wiesz...to jest Kaulitz, szalony i nieprzewidywalny Bill Kaulitz... z nim wszystko możliwe a przynajmniej w mojej "rzeczywistości" także na opcja "wspólna noc" trzeba jeszcze poczekać :)

      Usuń
    2. Czasem lubię napisać taki długi komentarz, choć jest on bez ładu i składu. Zazwyczaj jednak trafiam na wyrozumiałe autorki, które mi to wybaczają :)
      Ja też się cieszę, że jestem. Szkoda tylko, że tak późno. Ale już tak mam, że zanim zabiorę się za jakieś opowiadanie to autorka zdąży dodać już kilka, jeśli nie kilkanaście, odcinków.
      Nie wiem, czy Tom jest idealny bratem - praktycznie rzecz biorąc w ogóle go tu nie ma!
      Chyba straciłam już wszelką niewinność skoro na słowa 'wspólna noc' myślę 'seks'. Ale mimo wszystko myślę, że na seks jeszcze trochę poczekamy!

      Usuń
    3. A ja zdecydowanie lubię czytać takie dłuuugie komentarze , nawet jak są bez ładu i składu ;)
      Nie ważne,że późno ważne ,że dotarłaś :) Ale dużo do nadrabiania nie miałaś ;)
      Oh spokojnie...przyjdzie i pora na szanownego Toma ;)

      Mam nadzieję,że kolejny odcinek Cię zaskoczy ;)

      Usuń
  6. Woow ! Rozdział świetny i rzeczywiście długi :) mogłabym tak czytać i czytać, jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy :p
    Pozdrawiam i czekam na następny !
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, co jest najzabawniejsze? Doskonale wiedziałam, jak się skończy ten rozdział, a i tak czekałam na to z zapartym tchem! Mistrzostwo, kochanie, mistrzostwo! :) I teraz powinnam pierdolnąć Cię w głowę krzycząc, żebyś się ogarnęła i wstawiała ósemkę teraz, już, w tej chwili! :D
    Jedyne czego mi brakuje, to... Nie. Właściwie to niczego mi tu nie brakuje xD Jest świetnie, as always i liczę na to, że jednak zmienisz zdanie, co do końcówki, o którą mnie ostatnio pytałaś xD Tak wiem, wysyłam sprzeczne sygnały... :P ale to wszystko Twoja wina, bo chcę więcej! o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo Skarbie ! <3
      Myślisz,że się nie staram ? 8 siedzi mi w głowie ale nie wiem jak przelać ją w słowach ... :|
      Co do końcówki...chyba nie zmienię zdania xD Więc na więcej będziesz musiała poczekać dłużej ! :D HA !

      Usuń
  8. Sylwester z nimi *-* Czekam na ciąg dalszy bo na razie brak mi słów *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej ale teraz coś chyba mam..kryzys twórczy xD

      Usuń
  9. O jejuniu. Tyle emocji, tyle szczęścia naraz, że nie wiem co mam napisać :D.
    Hmm... Po pierwsze- przepraszam Rose, że dopiero teraz komentuje! Ale naprawdę ostatnio mam mało czasu, a zbyt dużo obowiązków ;//. I taki o to jest wynik, że ''biegam'' między blogami, aby nadrobić.
    Po drugie- wypowiedź Billa na samym początku... Momentalnie wiedziałam, że po raz kolejny zakocham się w Twojej historii. Zawsze dopasowujesz każdy cytat, każdą myśl, wypowiedź w idealny sposób. Widać, że wszystko co tu się znajduje jest zaplanowane co do najmniejszego detalu. I to jest miłe dla oczu, a cieszy duszę ;).
    Cóż, nie dziwię się Rose. Też stresowałabym się jak cholera! I znając siebie- pewnie też chciałabym odpuścić. Bo przecież taki Kaulitz może mieć każdą więc dlaczego wybiera mnie? Ach, ta niska samoocena :D. Ale na szczęście Valerii przemówiła do rozsądku Rose! Ma rację, nie można w życiu niczego planować bo los niesie nam róże niespodzianki.
    Simone we wszystkich opowiadaniach jakie czytałam zawsze jest przedstawiana jako drobna kobieta, o wielkim sercu, z serdecznym uśmiechem, bijącym matczynym ciepłem i z świetnym kontaktem co do swoich synów. I chyba musi coś w tym być ;)). Bo u Ciebie właśnie też taką Simone znalazłam. A rozmowa jej z Billem- niby zwykła, ale rozczuliła mnie. Pokazałaś, że nawet dorosły mężczyzna, bogaty, znany tak jak Kaulitz przy matce na powrót staje się małym chłopcem.
    Kolejny plus za Paula Coelho. Uwielbiam go <3! Często jego myśli pojawiają się u mnie.
    Końcówka cudowna. Słowa Billa obijały mi się w głowie. Mam nadzieję, że nie postanowisz jej zmienić.
    I tak czekam niecierpliwie, z zapartym tchem na ósemkę, na rozwój wydarzeń między bohaterami! I powiem Ci, że powinnaś wstawić post już teraz, w tym momencie! xDD. Uzależniasz mnie swoim pisaniem, podobnie jak większość autorek blogów. Więc z racji tego, ze to Twoja wina to powinnaś już wstawić ósemkę! :D
    Weny, a głównie jej łaskawości i czasu życzę Ros <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże Convulette wybaczam Ci opóźnienia w czytaniu za tak boskie komentarze *__*
      Cieszę się,że podoba Ci się układ i styl całego powiadania ! :) To dużo dla mnie znaczy ! <3
      Oh chyba coś musi być z tą Simone :D zawsze ją tak postrzegam , jako dobrą kobietę :)
      Matka to dla każdego wyjątkowa osoba i uważam,że nie ważne jaki masz dobytek i co osiągnąłeś/łaś przy niej jest się małym dzieckiem, nie ważne ile ma się lat.
      Oh też go uwielbiam <3
      Chciałabym juz wstawić tą ósemkę , bo chce Was zaskoczyć ! Ale niestety nie mam weny :/

      Usuń
  10. W końcu nadrobiłam ! Nienawidzę swojego braku czasu ;(
    Nie rozumiem dlaczego uwazasz, że siódmeka jest dziwna i osobliwa.
    Jest przepiękna ! Czasy okolo sylwesrowe - takie niedawne a jednak wydaje sie jakby bylo tak odlegle. Jednak tkich sytuacji sie nie zapomina i nawet nie wyobrazasz sobie jak zazdrozcze po tym rozdziale Rose!!
    UWIELBIAM CYTATY W TYM OPOWIADANIU!

    Pozdrawiam, KBill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas ma mało czasu i doskonale rozumiem nadrabianie ;) i wcale się nie gniewam ! :*

      Dziękuję ;***

      Usuń
  11. Nawet nie wiesz jak bardzo uwielbiam twoj styl pisania oraz to opowiadanie <3 z rozdzialu na rozdzial jestes coraz lepsza o ile to wgl mozliwe <3

    OdpowiedzUsuń