Jak widać zagościł na moim blogu nowy wygląd, który zrobiła Gucia ;)
Serdecznie polecam jej prace ! :*
A tym czasem zapraszam na rozdział numer 5 ! :)
Dni mijały jak szalone a pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Nim się zorientowała miasta zostały ozdobione świątecznymi ozdobami a w jej rodzinnym domu istna symfonia zapachów.
Lubiła okres świąteczny. Nawet bardzo. Wszechobecny cynamonu przypominał jej dzieciństwo i wspólne wygłupy razem z bratem. Tanecznym krokiem zeszła po schodach i zaparzyła sobie herbatę z dużą dawką świeżej cytryny . Rodzicielka pochłonięta gotowaniem nie zwróciła uwagi na córkę.
Matka Rose była średniego wzrostu o czekoladowych oczach , włosy miała średniej długości koloru brązowego. Była typem kobiety, która bardzo dbała o swoją rodzinę mimo wiecznego zapracowania.
-Cześć mamo. - cmoknęła matkę w policzek wyrywając ją z obowiązków. Kobieta uśmiechnęła się
promiennie do córki i powróciła do klejenia pierogów.
-Nie masz dziś wykładów ?
-Nie, zrobili już nam wolne. Jak skończę obraz to przyjdę Ci pomóc dobrze?
-Dam sobie radę Rosi. - czekoladowe soczewki rodzicielki zmierzyły w stronę córki dając jej dużo otuchy.
Drobna brunetka zniknęła również szybko co się pojawiła. Ustawiła kubek na biurku i spojrzała na sztalugę. Widniał na niej zarys obrazu. Zarys portretu. Zarys portretu Billa. Uśmiechnęła się do płótna i sprawdziła telefon. Zero wiadomości. Cisnęła telefonem na łóżko i przygryzła dolna wargę.
"Nic nie jest tak cudowne jak zobaczyć Ciebie- Twój uśmiech, Twoje oczy tak pełne miłości i usta, które uwielbiam całować. Ten Twój zapach,Twoje ruchy, sam Ty doprowadzasz mnie do tak pięknego stanu, kiedy czuje, ze wszystko mogę, ze wszystko będzie dobrze. Właśnie dlatego chciałabym Cie mieć przy sobie i nie dopuszczam myśli, ze kiedyś mogłoby Cię zabraknąć, ponieważ to byłby koniec dla mnie, mojego życia..."
W głośnikach rozbrzmiewała cicha muzyka a ona ze skupieniem na twarzy starała się dokończyć
najdrobniejsze detale obrazu . Była już bliska końca gdy jej telefon wyrwał ją z pracy. Nie patrząc nawet na kto dzwoni wcisnęła szybko zieloną słuchawkę.
-Cześć Ros. - jego delikatnie zaspany głos rozgościł się w słuchawce. - Mam nadzieję,że nie przeszkadzam.
-Nie skąd. Kończę pracę na wystawę.
-Czyli przeszkadzam...
-Nie, Bill jak mówię,że nie to nie . - odłożyła pędzel i rozpuściła włosy z niewygodnego koka przeczesując
je delikatnie koniuszkami palców. - Dlaczego nie śpisz?
-Bo się pakuję.
-Jakiś nowy koncert o którym nie wiem ? - zaśmiała się lekko .
-Nie, święta Rose, święta.
-Oh, będziesz w Niemczech?
Zamknął jedną z walizek i opadł wygodnie na puchowym dywanie koło swojego pupila. Posmyrał go krótko za uchem co wywołało u Pumby wielkie niezadowolenie.
-Tak, będę i właśnie dzwonię by...No...zapytać się czy miałabyś czas? Na kawę?
-Jeżeli tylko znajdziesz na to czas, to bardzo chętnie Bill.- w tle usłyszała ciężki męski głos wyrywający młodszego Kaulitza z rozmowy.
-Muszę kończyć Ros, niedługo wylatujemy. Odezwę się.
Uśmiechnęła się do zakończonego połączenia i powróciła do malowania obrazu. Upiła łyk zimnej już herbaty , włosy zwinęła w niezgrabnego koka . Jeden z pędzli chwyciła w swoje szczupłe dłonie i starannie dokończyła najdrobniejsze detale portretu . Zdecydowanie chciała mu go pokazać , wyszedł jej bardzo dobrze, była zadowolona i postanowiła go dać na wystawę razem z innymi pracami . Przyjrzała się dokładnie swojemu dziełu. Namalowany Bill wyglądał tak samo sympatycznie i promiennie jak żywy. Odłożyła starannie pędzle a obraz pozostawiła do wyschnięcia.
" Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy . "
-Bill rusz się ! - Tom krążył niecierpliwie między pokojem Billa a balkonem odpalając papierosa za papierosem. Nie lubił czekać na swojego brata. Bill w zwyczaju ma się ślimaczyć , pakować na ostatnią chwilę czy po prostu przedłużać niepotrzebnie pewne sytuacje . Przy stopach starszego Kaulitza rozłożył się pupil jego brata domagając się pieszczoch. Brunet uśmiechnął się do psa i posmyrał go po brzuchu . Podczas gdy Tom zajmował się Pumbą Bill w pełni gotowy wyszedł szybko z pokoju w ich stronę . Ubrany w zwykłe dżinsowe rurki oraz gładki czarny sweter wyglądał dość poważnie .
-Wybacz..musiałem... zadzwonić.
-Nie dało się nie usłyszeć. - gitarzysta uśmiechnął się do brata pokazując szereg perłowych zębów.
Młodszy Kaulitz dał lekkiego kuksańca bratu i zniknęli za drzwiami swojego mieszkania w LA. Blondyn rozejrzał się po podwórzu , tęsknił za zmiennością pór roku . W słonecznym Los Angeles rzadko zdarzał sie deszcz a gdzie tu mowa o śniegu. Cieszył go fakt,że będzie mógł chociaż trochę zmarznąć podczas pobytu w Niemczech i nacieszyć oko białym puchem.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu samochodu i wspomnieniami wrócił do dni, kiedy z Tomem byli młodsi i wyczekiwali dnia w którym spadnie śnieg. Zawsze zaraz po śniadaniu męczyli Simonę by pozwoliła chociaż na godzinę im wyjść na podwórze. Ubrani w jednakowe kombinezony rozstrzygali między sobą bitwę na śnieżki, lepili bałwana albo igloo. Zima zdecydowanie była jego ulubioną porą roku , na samo wspomnienie dzieciństwa zapragnął by znowu chociaż na chwilę stać się małym chłopcem bez problemów i móc zatracić się w dzieciństwie. Westchnął głośno , jednak Tom zajęty pisaniem sms'ów nawet tego nie usłyszał. Bill przykleił nos do szyby , wyciągnął z torby telefon i wystukał wiadomość:
JA: " Powiedz proszę,że w Berlinie jest śnieg..."
Nie musiał czekać długo na odpowiedź ze strony Rose . Momentami się zastanawiał czy ona oby czasem nie trzyma ciągle telefonu w dłonie w oczekiwaniu na wiadomość od niego. Szybko jednak skarcił sie za tą myśl i odtworzył migającą kopertę :
Rose : " Muszę Cię zmartwić, bo nie wiem czy lubisz dużą ilość śniegu czy preferujesz raczej małą warstwę.Mój brat zdecydowanie lubi małe warstwy, nie musi wtedy ślęczy godzinami przed domem i go odśnieżać ;) "
Uśmiechnął się do wiadomości , kliknął zamknij a telefon wsunął do torby.
"Od zawsze nie wiedziałam czego chcę. W jednym momencie płakałam i potrzebowałam miłości. A zaraz odrzucałam argumenty tłumacząc to że chce być nie zależna, i należeć do szczęśliwych singli. Wszystko zmieniło się wtedy gdy Twoje czekoladowe soczewki bombardowały mnie swoim specyficznym blaskiem, a malinowe usta po raz pierwszy złożyły delikatny pocałunek.. Chciałam więcej. Już nie chciałam być sama, bałam się samotności."
~ ~ ~
Coś w środku jej mówiła,że musi wyjść z domu,że musi iść prze siebie,że coś na nią czeka.
Mimo późnej pory i ciągle padającego śniegu chwyciła swój czarny płaszcz , na nogi wcisnęła kozaki i zatrzasnęła za sobą drzwi. Opatuliła się szczelnie szalikiem , który chwyciła w ostatniej chwili i ruszyła prosto w stronę parku. Nie zastanawiała się ani sekundy dlaczego tam , szła. Po prostu szła, czuła ,że musi tam iść...
Śnieg padał coraz mocniej i mocniej, grube płatki oślepiały ją padając na zmrużone powieki . Przetarła szybko opuszkami zamknięte oczy i pewnym, szybkim krokiem szła przed siebie. Czuła się bardzo niespokojna . Na wejściu do parku przyśpieszyła kroku chcąc odnaleźć swój wewnętrzny niepokój. Silny wiatr sypał śniegiem prosto w oczy blokując ostrość widzenia.
Przystanęła na chwilę oglądając się dookoła. Potarła zimne dłonie o siebie i schowała do kieszeni. Zauważyła ciemną postać nieopodal. Postać ubrana w czerń machała w jej kierunku . Nie widziała twarzy swojego tajemniczego towarzysza była za daleko a do tego sypiący na oczy śnieg blokował pole widzenia. Szybkim krokiem ruszyła przez lekkie zaspy , które z minuty na minutę robiły się coraz większe.
-Cześć Ros. - melodyjny i dobrze znany głos należący do Billa Kaulitza dotarł do jej uszu gdy dobiegła do stawu na którym stał. Blondyn ubrany w długi czarny płaszcz stał na środku stawu pokrytego lodem. - Chodź do mnie . - wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Nie Bill... Ten lód jest kruchy zejdź !
-Daj spokój Rose... - płynnym ruchem przesunął się po cienkiej warstwie lodu zbliżając się w jej stronę. - Widzisz, nic się nie dzieje . - uśmiechnął się do niej sympatycznie kierując w jej stronę swoją dłoń. Cienka pokrywa lodu zaczęła powoli pękać pod ciężarem stóp blondyna .
-Bill, nie wygłupiaj się, złaź. Nie umiem pływać, nie pomogę Ci. - kończąc to zdanie lód pod wokalistą pękną pozwalając mu zniknąć pod lodowatą wodą...
23 grudnia.
Dźwięk nachodzącego połączenia wyrwał ją z okropnego snu . Energicznym ruchem podciągnęła sie do pozycji siedzącej i odebrała telefon nie zwracając uwagi na jego adresata.
-Obudziłem Cie? - bez zbędnych wstępów po drugiej stronie słuchawki usłyszała melodyjny głos Billa.
-Tak, ale dziękuję Ci bardzo. Miałam straszny koszmar. - ziewnęła do słuchawki najciszej jak tylko potrafiła, przetarła zaspane oczy i podrapała się lekko po policzku.
-W takim razie to chyba dobrze. Co powiesz na kawę o 12?
-Gdzie?
-Przyjadę po Ciebie, adres pamiętam. - uśmiechnął się szeroko do swojego pupila , który wylegiwał się obok niego . Mruknęła na znak potwierdzenia do słuchawki i przeciągnęła się leniwie . - W takim razie jesteśmy umówieni.
Zanim odłożyła telefon spojrzała na ekran, który pokazywał godzinę 8:00 .
-Chyba zwariowałeś Kaulitz... - odłożyła telefon na szafkę nocną i jeszcze na chwilę okryła się ciepłą kołdrą i zasnęła.
"Nagle dzieje się coś... Coś się uruchamia... i w tym momencie wiesz, że coś się zmieni... I w tym momencie zdajesz sobie sprawę, że wszystko zdarza się tylko raz... Następnie okazuje się, że to wszystko zdarza się tylko jeden raz, i że nigdy więcej nie poczujesz tego samego, że już nigdy nie będziesz trzy metry ponad niebem."
Rozejrzał się po swoim pokoju w którym praktycznie nic się nie zmieniło. Ściany były pokryte kolorem kawy z mlekiem do tego starannie dobrane rolety , które w tym momencie przysłaniały okno do połowy. Przy oknie stało jego stare biurko na którym znajdowały się idealnie poukładane segregatory z tekstami piosenek , ramka ze wspólnym zdjęciem z bratem i lampka nocna. Na parapecie znajdowało się parę kaktusów , tuż koło biurka duża szafa , która obecnie zdecydowanie by mu nie wystarczyła . Łóżko , w którym ciągle się znajdował , stało na przeciwnej ścianie od drzwi wejściowych na samym środku. Po lewej stronie stała szafka nocna z ramką z zdjęciem całego zespołu i lampka nocna, po prawej stronie wielkie lustro z małą toaletką.
Z uśmiechem na ustach podszedł do szafy i wyciągnął z niej szare , sprane dresy i wyblakłą koszulkę. Otworzył drzwi umożliwiając Pumbie wydostanie się z pokoju a następnie wypuścił go do ogrodu . Reszta domowników jeszcze spała. Wstawił wodę na kawę, do kubka wsypał dwie płaskie łyżki rozpuszczalnej kawy i włączył telewizor. Przeskakiwał z kanału na kanał jednak nie znalazł nic ciekawego dla siebie i zostawił pierwsze lepsze wiadomości. Podążył śladami swojego pupila na zewnątrz odpalając przy tym pierwszego papierosa dzisiejszego dnia. Na widok białej powłoki i szczęśliwego Pumby uśmiechnął się ciepło i zaciągnął się porządnie dymem. Skończywszy papierosa zatopił go w popielniczce pełnej śniegu i powrócił do środka, zostawiając lekko uchylone drzwi. Wyłączył gotującą się wodę, zalał nią do połowy kubek a resztę dopełnił mlekiem. Wsypał dwie płaskie łyżeczki cukru i porządnie wymieszał, ostrożnie upił
łyk ciepłego naparu i opadł wygodnie na kanapie przed telewizorem.
"The sun will shine like never before.
One day I will be ready to go,
see the world behind my wall. " *(1)
Jej spokojny sen przerwał huk otwieranych drzwi i donośny głos starszego brata.
-Kim do cholery jest ten blondyn , który po Ciebie przyszedł?
-Alex..o czym ty mówisz?
-O tym lalusiu , który siedzi u nas na kanapie i czeka na Ciebie.
-Co?! Która jest godzina?! - wyskoczyła szybko z łóżka i podbiegła do szafy szukając odpowiednich ciuchów na dzisiejszy dzień.
-Po dwunastej kawałek.
-Alex..błagam Cie, powiedz mu,że za dziesięć minut będę gotowa później porozmawiamy dobrze braciszku? - cmoknęła go lekko w policzek i ukradkiem poszła do łazienki.
Alex był starszy od Rose o półtora roku jednak za to bardzo opiekuńczy. Wysoki, szczupły brunet z lekkim zarostem i o czekoladowych oczach. Student prawa , przyszły prawnik i dobry sportowiec. Lekko nadopiekuńczy , jednak Rose nigdy to nie przeszkadzało.
Zszedł wolnym krokiem po schodach prosto do salonu w którym siedział Bill i sączył herbatę, którą zdążyła już mu przygotować ich matka.
-Rose kazała przekazać,że będzie za dziesięć minut - zmierzył blondyna od stóp po czubek głowy analizując dokładnie każdą jego część garderoby . Wokalista postawił się dziś na wygodę, lekko szersze spodnie niż zwykle w kolorze czarnym i do tego koszula w kratę i czarny płaszcz. Uśmiechem odpowiedział nieznajomemu i powrócił do rozmowy z matką Rose.
"Nie chcę tak po prostu pożegnać się i odchodząc, zostawić po sobie miliony wspomnień, wspólne marzenia i sny zakopane gdzieś na dnie Naszych serc. Nie chcę zapomnieć o tym co Nas łączyło a co dzieliło, o każdym Twym uśmiechu i zaufaniu, którym zawsze darzyłam ponad wszystko. nie potrafię i nie chcę wyrzucić Cię z serca, wymazując z pamięci szczęście, które dawałeś mi swą obecnością."
*(1) - Tokio Hotel - World behind my wall
Na początek muszę pochwalić nowy wygląd bloga, który jest świetny! Kolory komponują się ze sobą idealnie. :)
OdpowiedzUsuńCo do odcinka...jak dobrze, że Rose i Bill się w końcu zobaczą ;> Zaciekawił mnie sen bohaterki. Zastanawiam się co on mógł znaczyć, jednak myślę, że wyjaśnisz to niebawem :D
Szczerze mówiąc to nie mogę sobie wyobrazić świąt bez śniegu ;c Mimo tego, że w ostatnich latach w Polsce na święta zazwyczaj jest baardzo mało śniegu, a nawet i mogę rzec, że go nie ma to i tak jakoś twierdzę, że bez śniegu klimat świąteczny nie jest ten sam. Cóż...jeśli uda mi się kiedyś wyjechać do Stanów (najlepiej do Kalifornii xd) będę musiała się do tego przyzwyczaić XDD
Podsumowując odcinek wyszedł Ci świetnie! Czekam aż wyjaśni się sen Rose. Wenyy życzę kochana ;*
Dziękuję bardzo ! :*
UsuńMi również bardzo się podoba nowy wygląd :)
Oh zapewniam Cię,że spotkanie będzie baaardzo ciekawe oj bardzo ! :D
Ja również kocham święta i śnieg i całą tą magię mimo,że ostatnio mało ją czuć :/
Ja Tobie również życzę weny kochana ! :**
Super *-* W ogóle Rose to takie ładne imię. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ! :)
UsuńNowy wyglad jest cudowny ! Bardzo mi sie podoba :) dobra robota.
OdpowiedzUsuńCo do odcinka....musialas przerwac w takim momencie ? :\ czekam niecierpliwie na ich spotkanie,zapewne bedzie magiczne ;) tak jaki jest sposob Twego pisania .
Zycze duzo weny i mam nadzieje,ze troche czesciej beda sie pojawiac sie nowe rozdzialy.
Pozdrawiam ! :)
Dziękuję bardzo , mi również bardzo się podoba nowy wygląd ! ;)
UsuńWybacz... jednakże ich spotkanie na pewno Was zaspokoi ! :)
Również pozdrawiam :)
Pięknie się teraz zrobiło! :) Wybrałaś cudne zdjęcie do nagłówka, mam do niego słabość :>.
OdpowiedzUsuńW ogóle... To jak Rose po telefonie Billa tak spokojnie wróciła do malowania? Na jej miejscu chyba padłabym na zawał xD. To takie kochane, że do niej zadzwonił i zapytał, czy się z nim spotka... Mógł przecież kompletnie ją zignorować. Wielki plus.
O matko, koszmar Rose był okropny, a Kaulitz - jakby był jasnowidzem - zadzwonił i wybawił ją z tego nieprzyjemnego doświadczenia. I znów u mnie zapunktował, ale nie rozumiem, czemu przerwałaś w takim momencie, co?! Kiedy już robiło się ciekawiej... :> To tak jakby zabrać dziecku balonik, o! xD No nic, nie marudzę więcej i czekam na kolejną część! :*
Póki co piękno będzie trwało dość długo...więcej zdradzić niestety ale nie mogę ! ;)
UsuńOh ..Kaulitz na każdym zdjęciu wygląda tak cudownie,że ciężko jest wybrać te najlepsze i najbardziej odpowiednie do sytuacji opowiadań *_*
:*
Okej. Nadrobiłam już wszystko, jak na razie :)
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie tym kawałkiem, stanowczo. Uwielbiam go, aczkolwiek preferuję wersję niemiecką, ale to chyba normalne, kiedy sam zespół pochodzi zza wschodniej granicy ;)
Kaulitz tak bardzo punktualny, huh? Miło z jego strony, ale czy nie powinien najpierw do niej zadzwonić, że jedzie, biegnie, zmierza, czy coś w tym guście? :D Chociaż w sumie chyba nie przeszkadzał mu fakt rozmowy z mamą Rose... Co w dzisiejszych czasach jest raczej dziwnym zjawiskiem, przeważnie faceci unikają jakichkolwiek kontaktów z rodziną dziewczyny xd Ale mogę się mylić! W końcu mamy na zegarze 10:45, a ja wciąż jestem nieprzytomna po średnio przespanej nocy...
Hmm... Piękna, świąteczna pogoda, aż się chce wyjść na zewnątrz. Mam nadzieję, że nie będzie wojny na śnieżki i... upss, chyba się zapędziłam xD
No nic.. Zmykam się dalej uczyć, bo szanowna pani dr od psychologii ewidentnie mnie nienawidzi ;) Z resztą od dzisiaj, ja jej również.
Buziaki i czekam na 6! ;)
Cieszę się przeogromnie ,że mimo tej cholernej sesji znalazłaś czas na moje wypociny, które ostatnią nie są najlepsze. Jesteś boska tak jak woda z Lichenia xD :D :*
UsuńLogiczne jest to Skarbie,że niemieckie piosenki są o wiele wiele lepsze xD
Jak umawia się z kimś na 12 to na 12 xD Poza tym no kurde musiałam jakoś wbić wątek braciszka Rose tak xD ? Dziękuję !
No brak słów dosłownie :D uwielbiam Twój blog po prostu. Ehh.. wiem co to znaczy mieć starszego nadopiekuńczego brata :D też mam. No kawunia z Billem ciekawe co się dalej wydarzy. Cieszę się z tego, że się spotkali w końcu :D. Pozdrawiam :D i życzę weny.
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło czytając takie pochwały jak Twoje :* !
UsuńJa niestety nie mam rodzeństwa ale bardzo bardzo bardzo bym chciała !
Super! Widzę cytat z 3 metrów nad niebem *--* Oglądało się na Jedynce ;) Rozdział super choć krótki :c czekam z niecierpliwością na next! Maya
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film oj uwielbiam ! :D
UsuńNie liczy się ilość ale jakość moja droga o ! ;D
Znów się spóźniam... Ugh. Przepraszam kolejny raz. Ale biologia i polski mnie do tego zmusiły.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że bardzo podoba mi się nowy szablon. Jest delikatny i subtelny. Pasuje do całości ;). No i gratulację dla Iny ;).
Druga rzecz. Jestem cały czas na bieżąco co do rozdziałów. Tylko, że zazwyczaj nie mam czasu na skomentowania. Ale to nie tylko u Ciebie, lecz na większości blogach, których jestem czytelniczką. I to naprawdę jest cholernie drażniące ;/.
Wielbię cytaty, które wstawiasz. Tak samo jak wspomnienia czy wypowiedzi Rose. Idealnie wpasowują się w dany rozdział.
World Behind My Wall- jedna z moich ulubionych piosenek TH. Zarówno w wersji niemieckiej jak i angielskiej.
Rose- pokochałam ją. Nie tylko za genialność jej wspomnień, ale także za duszę artysty. Od razu widać, że jest dziewczyną delikatną choćby nie wiadomo jak zaprzeczała. Najczęściej artyści mają tą ''delikatniejszą duszę''.
Bill- sprawuje się świetnie. Nie mam zarzutów co do niego. Chociaż bałam się, że przez jego nieuwagę spotkają się z Rose dopiero później. O wiele później... A tu bach. Spostrzegawczy Tom. Młodszy Kaulitz miał farta ;). Punktualność- cecha, którą cenię zwłaszcza u mężczyzn. Niby to kobiety dłużej się szykują, ale jednak to facet najczęściej się spóźnia... Taka ironia :D.
Podoba mi się to, że oboje na razie z niczym się nie śpieszą. Spotkania są świetną formą poznawania się. Mimo, że jest między nimi jakaś magia, to zauroczenie, które mam nadzieję, że zmieni się po czasie w prawdziwą miłość to jednak nie poganiają się wzajemnie. Chociaż może to też ze względu na to, iż Bill mieszka w LA, a Rose w Niemczech i to będzie dopiero drugie spotkanie.
No i przestraszyłam się w momencie snu Rose... A jak okazało się, że tylko o tym śniła to naprawdę kamień spadł mi z serca ;).
Hmm... Lece czytać szósteczkę :D. I życzę jak największych ilości takiej weny jaką masz ;). Buziaki ;*
Jak nie komentujesz to nie komentujesz ale jak juz to robisz to raz a porządnie ! Bardzo mi się to podoba kochana :* co oczywiście wybaczam !! :)
UsuńCo on by zrobił bez tego swojego braciszka ;) ?