Witam po małej przerwie ! ;)
Ostatnio miałam bardzo dużo na głowie.
Dostałam bardzo dobrze płatną prace i nabawiłam się problemów, z nerkami.
Postaram się pisać dla Was w miarę możliwości . Mam nadzieję,że mi to wybaczycie... ;)
Zapraszam na 4 ! ;)
"Wiesz jak chujowo zasypia się bez ciepła jego ciała z tyłu? Bez jego nóg wplecionych w moje?
Bez jego ciepłej dłoni na brzuchu? Bez jego rytmicznego oddechu za uchem? Cholernie chujowo..."
Siedział na poręczy sofy z kartką w dłoni i wpatrywał się w nią z uśmiechem.
Czuł ulgę ale jednocześnie był zdenerwowany. Przez ponad dwa miesiące myślał o niej
każdego dnia i każdego wieczoru. Czuł do siebie żal,że nie miał na tyle odwagi by
wyrazić chęć utrzymania z nią kontaktu. Czuł się po prostu podle.
A tym czasem Rose pomyślała za niego i wsunęła do kieszeni swój numer... Cały czas
miał go na wyciągnięcie dłoni.
-I co ja jej teraz powiem Tom?
-Prawdę debilu,że nigdy nie sprawdzasz kieszeni po randce. - gitarzysta uśmiechnął się
szyderczo do brata i upił łyk z jego szklanki. - Będziesz to jeszcze pił?
Blondyn pokręcił przecząco głową i spuścił swoje czekoladowe spojrzenie na
kartkę , na której widniało:
"0049894348016 R."
-W Berlinie jest wieczór...Pewnie śpi. - bał się. Chciał z nią porozmawiać, chciał się uśmiechać
gdy do niego mówi , chciał słuchać jej melodyjnego głosu jednakże...bał się.
-Albo jest na imprezie. Bill do cholery albo Ty do niej zadzwonisz albo zrobię to ja.
Młodszy Kaulitz spojrzał na brata . Na twarzy Toma malował się piękny uśmiech, który
mówił bratu,że on jest do tego zdolny.
Nie przedłużając rozmowy z bratem wyszedł na balkon. Oparł się o chłodną balustradę i odpalił
papierosa. Czuł się bardzo zniesmaczony zaistniałą sytuacją. Z jednej strony czuł się spokojniej
trzymając w dłoni kartkę z jej numerem a z drugiej... Może już zapomniała ? Różne myśli wiły się w głowie
młodszego Kaulitza.
"Wiedziałam, że to mężczyzna, który nauczy mnie życia.
Nawet jeśli w końcu złamie mi serce... albo ja jemu."
Zgasił połowę papierosa . Nie uspokoił go. Nic go teraz nie było w stanie uspokoić,jego i
tego cichego głosu w środku , który sprawiał ,że wariował.
Wyciągnął z kieszeni telefon, odblokował i powoli zaczął wybijać jej numer.
Przez chwilę wahał się czy nacisnąć zieloną słuchawkę .
"A może naprawdę to nie ma sensu?" - zastanawiał się gorliwie.
-Eh... - zamknął szczelnie drżące powieki i po omacku wcisnął zieloną słuchawkę.
"Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata. Człowiek nierozsądny usiłuje dostosować świat
do siebie. A człowiek zakochany...chcę szczęścia dla swojej miłości."
Starała się zasnąć. Jutro czekał ją jeden z najważniejszych egzaminów. Przekręcała się z boku na bok,
wiercąc się przy tym niemiłosiernie na łóżku. Nakrywała się po sam czubek głowy kołdrom. Nic.Zero rezultatu. Nie mogła zasnąć. Wsunęła bose stopy w puchowy dywan i rozkoszowała się miłym łaskotaniem .
Uchyliła drzwi od balkonu , wiatr omiótł jej alabastrową skórę sprawiając lekkie uczucie chłodu.
Grudzień był dość mroźny w tym roku. Mimo braku śniegu mróz stopniowo utrzymywał się za oknem .
Uszczelniła okno i upiła duży łyk niegazowanej wody , która stała na biurku obok telefonu. W momencie odkładania szklanki telefon zaczął uporczywie brzęczeć. Nieznany numer z kierunkowym zagranicznym.
Chwyciła go w swoje szczupłe dłonie i zastanawiała się czy odebrać. Nie miała w zwyczaju odbierać nieznanych numerów i wszyscy jej znajomi o tym wiedzieli. Dzwoniąc do niej od kogoś obcego zawsze pisali sms'a i dopiero dzwonili.
Dziwne zboczenie. Troska o samą siebie.
Przesunęła puszkiem palca po opcji odblokowującej telefon i przyłożyła go do ucha.
-Hallo ? - lekko zachrypnięty głos miał dać do zrozumienie nieznajomemu,że wybudził ją ze snu.
"-Tęskniłam...
-Ja też. - jego rozgrzane poliki ozdobiło kilka łez.
-Boże Bill, przestańmy się ranić . To jest chore."
-Hallo?- po raz trzeci usłyszał jej melodyjny głos, lekko zachrypnięty jednak wyczuł w nim zirytowanie.
-Rose ? - odważył się tylko na to by wymówić jej imię.
-Kto mówi?
-Ymm...to ja...Bill.
Cisza zagościła po obu stronach słuchawki. Trwali w ciszy słuchając swoich nierównych oddechów.
Oboje zastanawiali się co mają sobie powiedzieć. Cały czas o nim myślała. Wspominała. Tęskniła za czymś czego nie miała szansy poznać. A gdy jej zrujnowany świat zaczął pomału się odbudowywać , gdy nazwisko Kaulitz zniknęło z jej horyzontu on dzwoni jakby nigdy nic...
-Aha, okej,dobre żarty.
-Rose poczekaj, to naprawdę ja. Przepraszam,że nie dzwoniłem. Nie gniewaj się.
-Nie no spoko, przecież byłeś pewnie tak zapracowany,że zapomniałeś napisać nawet głupiego sms'a. - wyczuł w niej zdenerwowanie.
Wyobraził sobie jej kocie soczewki ciemniejące stopniowe pod wpływem zdenerwowania, zaciśnięte w wąską linię usta .
-Rose, ja nie miałem pojęcia,że mam Twój numer . Tom dziś go znalazł.
Znowu cisza, znowu nierównomierne oddechy. Uwierzyła mu w tą ckliwą historyjkę o numerze,że nie miała pojęcia. Właściwie nie miała prawa się na niego gniewać. Nic sobie nie obiecywali. Stan rzeczy był prosty : ona jest fankom, on idolem.
-Okej, rozumiem. - powiedziała nieco przyjaznym tonem.
"Nie, to niemożliwe. Jak to niemożliwe? Wszystko jest możliwe, każda rzecz, życie to ogromny wachlarz możliwości o identycznym stopniu prawdopodobieństwa. Trzeba być nastawionym na wszystko, wszystko przewidywać, nie brać za pewnik. Nie ufać nikomu i niczemu."
Usiadła wygodnie na łóżku trzymając przy uchu dalej telefon. Podciągnęła kolana do brody i narzuciła na stopy kołdrę. Uśmiechała się w pustą przestrzeń pokoju podczas gdy Kaulitz opowiadał jej o swoich ostatnich dwóch miesiącach. Za to,że nie dzwonił wcześniej przeprosił ją chyba milion razy. Oboje się czuli jak wtedy w parku , siedząc obok siebie , pijąc kawę i rozmawiając jak starzy znajomi. Dziś znowu nimi byli. Uśmiechali się do siebie mimo,że żadne tego nie widziało.
Opowiedział jej o tym jak czuł się podle ,że nie miał w sobie na tyle odwagi by wprost poprosić ją o numer. Wspomniał również o tym,że pracują nad nową płytą .
-Będzie totalnie inna od pozostałych. - czuł się bardzo niecierpliwy ową promocją co Rose wyczuła bez najmniejszego trudu. Czuła się bardzo dobrze, czuła się jakby siedziała obok niego mimo ,że dzieliło ich bardzo wiele kilometrów. Mogła go słuchać godzinami. Czuła się wyśmienicie słuchając jego spokojnego i melodyjnego głosu. Dosłownie jakby ktoś podał jej lek na wszystkie zło jakie ją otacza na co dzień.
"Mój najlepszy grzech
wychodzi przez drzwi
Jestem ciężko ranny
I uzależniony od niej
Czuję się opętany
I zagubiony
Zapomniany jak nienarodzony
Podrzyj na strzępy swój dziennik
Nie odnajdę się nawet jeśli będę szukać (*1) "
-Bill... - ziewnęła leniwie przymykając przy tym zmęczone powieki. - Muszę kończyć .
-Ohh..zapomniałem,że w Berlinie jest noc. -mruknął zrezygnowanym tonem.
-Mam jutro...a w sumie to już dziś ważny egzamin zaliczający.
-Rozumiem Rose. Mogę jeszcze do Ciebie zadzwonić?
-Oczywiście,że tak. O każdej porze dnia i nocy. - oboje się zaśmiali . - W takim razie dobranoc Bill.
-Do usłyszenia Rose.
Głos będący cudownym lekarstwem umilkł . Rose zapisała jego numer w pamięci . Ekran zegara
pokazywał 04:10.
-Oh cudownie...dwie godziny snu. - położyła telefon na szafce nocnej . Przyłożyła polik do chłodnej poduszki i bez zbędnego trudu zasnęła.
" Jeśli pocałunek ma być pocałunkiem musi coś znaczyć. Musisz całować się z kimś za kim szalejesz.
Musisz to czuć całą sobą. Pocałunek musi być tak głęboki żebyś nie chciała zaczerpnąć powietrza.
Nie możesz udawać pierwszego pocałunku, nie warto. Bo kiedy w końcu spotkasz mężczyznę swoich marzeń ten pierwszy pocałunek będzie wszystkim. "
* * *
Spóźniła się. Niespodziewana , nocna rozmowa z Kaulitzem zmorzyła ją w ramiona Morfeusza
na dłużej niż się spodziewała. Naciągnęła na siebie czarny sweter i pierwsze lepsze spodnie. W biegu
wcisnęła na stopy botki i upiła łyk zimnej kawy , którą przygotowała jej rodzicielka wraz ze śniadaniem
i karteczka , na której było napisane : " POWODZENIA." Uśmiechnęła się przelotnie do kartki i ruszyła
w stronę drzwi. Do autobusu zostało jej 10 minut , następny ma za dwie godziny jednak będzie już za późno.
Pędząc ile śnił w nogach gnała po cienkiej warstwie lodu omijając zgrabnie wolno spacerujących ludzi.
"Kaulitz...jak nie zdążę to Cię zabiję, przysięgam." - uśmiechnęła się na samo wspomnienie rozmowy z Billem. Czuła się lepiej. Czuła się potrzebna i radosna. Zwykła rozmowa, rozmowa z nim. Tego jej stanowczo brakowało.
Na przystanek dotarła równo z autobusem. Wparowała do niego w ostatniej chwili, dysząc głośno
i szybko łapiąc powietrze. Kierowca uśmiechnął się do niej uprzejmie , zamknął za nią drzwi i ruszył.
Opadła na pierwszym wolnym miejscu jakie zarejestrowała i sięgnęła do telefonu i kliknęła w rejestr połączeń . Wpatrywała się w połączenie od Billa z uśmiech . Kliknęła w małą kopertę przy jego imieniu i napisała mu wiadomość.
JA: " Zaspałam ;) Dziękuję,że się odezwałeś.
Gdy tracę nadzieję , Ty robisz mi niespodziankę , zaskakujesz mnie
i powodujesz,że prawie spóźniam się na egzamin.
Oj Kaulitz... ;) "
Kliknęła "wyślij" a telefon wrzuciła do torby. Zamierzała dziś zdać ten egzamin mimo wcześniejszych
trudności na uczelni. Wzrok wbiła w samochody po przeciwnej stronie jezdni.
Nie potrafiła opisać uczucia , które jej towarzyszyło dzisiejszego dnia. Wiedziała tylko tyle,że spowodował je on. Tym razem chciała by był zawsze. By to uczucie towarzyszyło jej każdego dnia.
"I czuję tą cholerną dumę, kiedy wiem,że wybrał właśnie mnie. To mi opowiada o swoich uczuciach,
opisuję jak mu minął dzień i wysyła sms'y na dzień dobry i dobranoc. To mnie nazywa kochaniem, słoneczkiem i mówi jak bardzo kocha i tęskni. Nie jest idealnie, ale mimo wszystko cieszę się, że to właśnie ze mną to wszystko przeżywa."
(*1) - Tokio Hotel - Nach dir kommt nichts.
Cytat z Chirurgów <3 Wiedziałam, że skądś to znam xD
OdpowiedzUsuńEch, co ten Bill zrobiłby bez brata? Dobrze jest mieć u boku kogoś, kto czasem kopnie nas w dupę ;) Świetny odcinek, cieszę się, że udało im się znowu ze sobą porozmawiać. Oby ta znajomość dalej rozwijała się jak najlepiej.
Pozdrawiam.
No Bill ma na prawdę kochanego brata, motywuje go po prostu do działania. Cieszę się, że w końcu odważył się zadzwonić do Rose. Zaje...sty odcinek :D czekam na kolejny :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie jeśli jeszcze nie czytałaś 16 rozdziału :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa poczatku zycze zdrowia ,duzo ! Bo nerki to powazna sprawa ;\
OdpowiedzUsuńBill chyba by zginal bez tego swojego braciszka :D no no ;)
Pozdrawiam i zycze duzo weny :)
Widzę, że bez Toma to ani rusz ;) Co on by zrobił, gdyby Tom nie znalazł tego numeru? Pewnie ciągle trwałby w tęsknocie, a tu proszę - nawet udało im się porozmawiać pomimo różnych stref czasowych. Mam nadzieję, że losy Billa i Rose się złączą, że będzie im dane być ze sobą.
OdpowiedzUsuńPoza tym, świetny odcinek! :* I przepraszam za zaległości! Teraz już (mam nadzieję) będę na bieżąco! :)
Zdecydowanie Tom to idealny brat :)
UsuńWszyscy chwalą tak tego Toma i w ogóle, a ja, chociaż kocham go najbardziej na świecie, chciałabym pogratulować Billowi. Bo wcale nie musiał słuchać brata, wcale nie musiał wybierać numeru. A jednak przełamał się, zadzwonił i och wisiał z nią na telefonie przez pół nocy! I nawet jeśli w tym czasie w LA był środek dnia, to nie miało znaczenia. No, bo który facet tak robi..? Który próbuje nawiązać kontakt po prawie dwóch miesiącach i nie jeszcze robi to w taki sposób..? Ja wiem.. Robi to facet, który jest niesamowicie i do szaleństwa zakochany.. I liczę na to, że niedługo się z nią spotka ;)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć staram się pokazać Toma w nieco lepszym świetle niż w moich poprzednich opowiadaniach xD Zauważyłaś to prawda :D ?
UsuńNo raczej! :P
UsuńAaaaa, sezon drugi, rozmowa Alexa z jego pacjentką - cytat z Chirurgów :D. Znam ich na pamięć :D.
OdpowiedzUsuńCieszę się niesamowicie, że choć Bill odezwal się tak późno i o takiej porze to i tak poprawił jej humor. Ciesze sie, ze fajnie sie ze soba bawili. Zycze naszej bohaterce powodzenia na egzaminie !
Pozdrawiam, KBill